sc Girl Almighty | Niall Horan Fanfiction: Ósmy
Layout by Scar

piątek, lutego 19

Ósmy

– O co chodzi? –  zapytał zaciekawiony Liam.
Nie lubił komplikacji. Miał dość takiego życia, ale mówiąc szczerze nawet nie chciał odchodzić. Nawet gdyby mógł. To takie chore. Ludzie, którzy się w to pakują nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, jakie to jest popieprzone. Brunet jedynie pragnął pieniędzy. I stabilizacji. Ale chyba nie do końca wiedział, gdzie zamierzał szukać. Bo jeśli znalazł upragnione pieniądze, to o stabilizacji mógł jedynie pomarzyć.
– Bracie – zaczął Niall. – To nie jest wcale tak, że ja nie mam ochoty o tym mówić. Chyba bardziej szkopuł tkwi w tym, że jestem na to zbyt trzeźwy. I zdenerwowany. Mam ochotę wystrzelić cały magazynek prosto w tę śliczną buźkę – wysyczał.
– To może idź się lepiej napij. To trochę mniej ryzykowny sposób na rozwiązanie twojego problemu. My w tym czasie zjemy. I lepiej nie rób nic, co mogłoby wprowadzić cię w kłopoty. Mamy ich za dużo. I to tylko przez twoją głupotę – powiedział Liam na odchodne, ciągnąc ze sobą Sky. 
Powiedzieć, że była zaskoczona to niedopowiedzenie. Jeszcze nigdy nie widziała Nialla w takim stanie, pomimo że nie znała go za długo. Ba! Nie znała go wcale! Mogła stwierdzić, że to jego granica. Nie miała pojęcia, jak mocno musiał go zdenerwować jej brat. Wiedziała, że miał temperament. Odziedziczył go po ojcu. Harry był zawsze nieobliczalny. Szczycił się w sprawianiu bólu. Zazwyczaj nieświadomie. Nie brał pod uwagę konsekwencji. Zapewne tak było i tamtym razem. Przez myśl mu nie przeszło, że przez owy wybryk jego siostra mogła ucierpieć. 
Liam również był zaskoczony. On także wiedział o charakterze i sposobie działania Harry'ego. Ale nie spodziewał się, że był w stanie zaryzykować siostrę. To trochę przykre. Bo próbując ją ratować, naraził ją na samego Nialla Horana. 
Liam był przekonany, że te dwie zepsute postacie rozpoczną wojnę. Czekał na to, mówiąc szczerze. Jego kiedyś tak dobre serce radowało się na myśl o tym, że szykuje się katastrofa. Jak długo trzeba być pod wodą, żeby na dobre przestać oddychać? Wydawało mu się, że to szybki proces. Równie szybki, jak zatracanie się w potędze. Jak zatracanie się we władzy. Wiedział, że zwycięstwo Nialla zagwarantuje mu to wszystko. W takim razie jak długo musiał być pod wodą, aby stać się tym, kim się stał? A raczej czym. 

**

– Czy to, co zrobił Harry odbije się na mnie? Zawsze to ja ponosiłam konsekwencje jego wygłupów. To trochę śmieszne, bo w końcu to on jest starszym bratem. Ale nie można się temu dziwić. Harry był małym, słodkim rozrabiaką, a ja jako jedyna z naszej dwójki znajdowałam wyjścia z tych, często niezręcznych, sytuacji – zaśmiała się. 
Czasami śmiech to odskocznia od rzeczywistości. Po co przejmować się wszystkim skoro można się śmiać?
– Myślę, że nie. W każdym bądź razie, nie pozwolę na to. Teraz idź spać. Dobrze ci to zrobi.
– Raczej wątpię, że zasnę – mruknęła w kołdrę.
  Byli już po swojej kolacji. Nie była ona taka, jaką zwykła jadać Skylet, ale wystarczyła. Aktualnie leżała w łóżku Nialla. Liam wiele razy próbował ją odwieść od tego pomysłu. Ale postawiła na swoim. Jak zwykle, zresztą. Tłumaczył jej, że Niall się wścieknie. Ona chciała zbyć go stwierdzeniem, że nie ma nic do stracenia. Ale cholera, miała do stracenia całe życie. A przecież to zdecydowanie dużo.
– Przynajmniej tyle mi się należy. On może się wypchać tą jego bronią – powiedziała w końcu i wpakowała się w miękką pierzynę. 
Była taka głupia. Testowała wszelkie granice Horana i wiedziała o tym. Ona po prostu chciała sprawdzić, jak wiele wytrzyma. Może w głębi serca, przecież wierzyła, że oboje je posiadają, widziała w nim szanse. Każdy zasługuje na szczęście. Ludzie nie są potworami, bo tak chcą. To inni ich na takich kreują, żeby te dobre charaktery miały z kim walczyć. Złe postacie przegrywają, bo nie mają czym. W końcu łatwiej jest zniszczyć osobę, która straciła wszystko. A Skylet wiedziała, jak to jest być takim potworem. I dlatego tak bardzo kochała ratować inne potwory. Każdy lód można roztopić, a kamień stłuc.
– Wracając do Harry'ego. Jaki on jest? – zapytał Liam, kiedy miał wychodzić z pokoju jako przegrany.
– To podchwytliwe pytanie? Jak możesz nie znać swojego własnego wroga? – zakpiła Sky.
– On jeszcze nie jest moim wrogiem.   
– Harry zawsze był typem nadopiekuńczego frajera. – W tym miejscu się zaśmiała. Uwielbiali wyzywać się w taki sposób. – Zawsze ciężko znosił porażkę. Trudno do niego dotrzeć. Otwiera się tylko dla niektórych. Zgaduję, że to dlatego ma taką pozycje w waszym świecie. Ma trudny charakter. Ale jest najsilniejszą osobą jaką znam. Nigdy się nie poddaje. Nawet kiedy wie, że przegra. Trochę współczuję Niallowi. Bo jeśli Harry będzie zmuszony skoczyć w dół z nim, zrobi to bez zawahania. 

**

Po tej krótkiej rozmowie Liam tylko bardziej utwierdził się w przekonaniu, że to będzie niesamowite show. Zszedł na dół, aby zobaczyć, czy Niall dał radę dojść, chociażby, do sofy. Jednak w kuchni czekała go ogromna niespodzianka. Blondyn nawet nie tknął szklanki szkockiej ustawionej przed nim. Był wpatrzony w swojego laptopa. 
– Co tam masz, bracie? 
– Coś co zmusi Stylesa do zabawy. Czas na ogień. Poleruj sztylety, Payne. 

**

Dochodziła dwudziesta pierwsza. Niall wraz z Liamem i kilkoma innymi towarzyszami właśnie kierowali się w kierunku domu kogoś, kto stawał się coraz ważniejszą osobą w życiu Harry'ego. 
Tessa Avelan, niczego nieświadoma dokańczała wiązanie adidasów. Miała zamiar pobiegać. Odkąd spotykała się z Harrym rzadko udawało jej się to robić. Spędzali razem mnóstwo czasu. Może Styles nie był typem grzecznego chłopca. Co prawda, przynosił kwiaty i zabierał ją na randki. To sprawiało, że brunetka powoli przyzwyczajała się do jego obecności. Wręcz ją kochała.
– Wychodzę! – wykrzyknęła do rodziców.
– Z Harrym?
Cicho zaśmiała się, ale udała, że tego nie słyszała. Jej rodzice również go polubili. W końcu to dzieciak od Stylesów. Dobrze wychowany, na wysokiej pozycji i wieloma osiągnięciami, nie tylko szkolnymi. Miał klasę. Tessa musiała to przyznać.  
Otworzyła drzwi i stojąc w progu zaciągnęła się świeżym, nocnym powietrzem. Nie przeszkadzało jej to, że jest późno. Nie zamierzała oddalać się zbytnio od domu. Nie dlatego, że Harry ją o to poprosił. Wiedziała, co stało się ze Skylet. Praktycznie połowa miasta wiedziała. Ich rodzice postawili je do góry nogami, aby odnaleźć córkę. Miała wrażenie, że Harry działa na własną rękę. Jedyne, czego chciała, to żeby jego siostra się znalazła. Polubiła ją. 
Przez pierwsze kilka metrów rozciągnęła całe swoje ciało. Nie chciała nabawić się jakieś kontuzji. Następnie zaczęła biec. Biegła powoli, szukała swojego rytmu. Nie robiła tego od około tygodnia. Musiała wiedzieć na ile ją stać. Z każdym metrem czuła jak jej płuca błagają o powietrze. Jej nogi robiły się lżejsze, niż normalnie. Uwielbiała ten stan. Chciała namówić Harry'ego, żeby któregoś dnia z nią pobiegał. Ale nie łudziła się tym, że się zgodzi. Leniwy z niego typ człowieka. Kto by się spodziewał, gwiazda szkolnej drużyny piłkarskiej. Teraz widać co studia robią z człowiekiem.
Przez cały odcinek śmiała się na wspomnienia o jej chłopaku. To było jednocześnie przyjemne i niemożliwe. Kto by się spodziewał, że on zwróci na nią uwagę? Na taką nic nieznaczącą kujonkę?
Zatrzymała się przy drzewie. Oparła się o nie i lekko pochyliła, nabierając powietrze do płuc. Wszystko ją paliło. Spojrzała na zegarek. Było kilka minut przed dziesiątą. Biegała za długo, więc postanowiła odpocząć. Na siłę uspokajała oddech, aby szybko móc wrócić do domu. Zadzwoniłaby do Harry'ego, którego głos zapewne potowarzyszyłby jej podczas wędrówki, ale nie wzięła telefonu. I nie miała zamiaru słuchać jego narzekań. Praktycznie słyszała w głowie „Jadę tam”. 
Kiedy chciała wstać, sportowe auto z piskiem opon zatrzymało się tuż obok. Wstała na równe nogi, w każdej chwili gotowa do biegu. Z samochodu wysiadł krótko ścięty brunet. Miał muskularne ramiona i przerażającą twarz. Koszula wciągnięta w spodnie całkowicie nie pasowała do tych zimnych, brązowych oczu. W momencie, gdy na sekundę odwrócił się do okna od strony kierowcy, aby pokazać mu coś placem, Tessa zauważyła broń, ukrytą pod paskiem. Zerwała się do biegu. 
– Nie radziłbym – mruknął. 
Nie chciała tego robić. Każda komórka w jej ciele rwała się do biegu. Ale ona zwyczajnie nie mogła się ruszyć. To było tak bardzo głupie z jej strony. Ale po prostu nie mogła. Czuła, że stanie się o wiele więcej złego, jeśli ucieknie. 
– Jeśli mnie skrzywdzisz, Harry zrobi ci to samo z większą brutalnością, wiesz o tym – szepnęła, wiedząc, że ją usłyszy. Wyczekiwał tego zdania.
– Właśnie w tym momencie jeszcze bardziej się pogrążyłaś, kochanie – odszepnął i zaczął się zbliżać.
Ona znów ponowiła próbę ucieczki. Tak bardzo chciała cofnąć czas. Z pewnością posłuchałaby zielonookiego i nigdy w życiu nie wyszła z tego pieprzonego domu. Jak mogła być tak bardzo nierozsądna? 
Brunet sięgnął po dziewczynę i jednym sprytnym ruchem wrzucił ją do samochodu. Z siedzenia kierowcy odwrócił się do niej blondyn.
  – Same ładne ma wkoło siebie – zaśmiał się.
– Lepiej zajmij się malowaniem włosów, pedałku, bo z dziewczynami gadać nie potrafisz – syknęła, patrząc prosto w jego niebieskie oczy.
– I wyszczekane. Będzie się działo – mruknął, odwracając się do kierownicy.
– To ty przetrzymujesz Sky? Dziwię się, że jeszcze ci tych oczu nie wydłubała. Jesteś cholernie wkurzający.
Przez całą drogę, nie wiadomo gdzie, Tessa kręciła się na tylnym siedzeniu. Chyba bardziej martwiła się o Harry'ego. Porwanie jego siostry było dla niego ogromnym ciosem. Nie sypiał po nocach i był dziwnie cichy. Jej porwanie najprawdopodobniej go załamie.

**

Skylet obudziła się około godziny dziewiątej. Równie przerażona, jak co dzień zeszła do kuchni. Miała ogromną nadzieję, że tego poranka nie zastanie kochanki swojego porywacza. Tym razem byłoby to bardziej niezręczne, niż denerwujące. Ale jakoś miała wrażenie, że Horan nie wchodzi dwa razy do tej samej rzeki. 
Jakie było jej szczęście, kiedy nikogo nie zastała. Jednak po kilku minutach zaczęło ją to niepokoić. W tym domu, a spędziła tu już kilka dni, nigdy nie było cicho. Słyszała, jak ktoś wychodził wczorajszego wieczoru z domu, ale zbyt szybko usnęła, aby wyczekiwać ich powrotu. Naprawdę nie miała zamiaru po raz kolejny znosić wkurzonego Nialla. To był tak bardzo przerażający widok, którego do tej pory nie zdążyła wymazać z pamięci. 
Wystraszył ją szmer z korytarza. Postanowiła posiedzieć cicho w kuchni. Nie chciała, żeby ktokolwiek się na nią teraz natknął. Nie chciała, żeby ktokolwiek natknął się na nią kiedykolwiek, nie tylko teraz. Ona chciała wrócić do domu. 
– W dupie mam, czy ci się to podoba, czy nie – usłyszała zdenerwowany głos Nialla.
– To chyba trzeba będzie to zmienić. – Ten głos też kojarzyła. Nie mogła sobie jednak przypomnieć do kogo on należał.
Pierwszy w kuchni pojawił się Liam. Był inny, niż wczoraj. Wyglądał chyba bardziej przerażająco w skórzanej kurtce i ciężkich butach. Nie przypominał w ogóle wczorajszego Liama. I właśnie wtedy zrozumiała, że w ich świecie nie ma czasu na prawdziwość. Wszyscy bywają dwulicowi i zakłamani. I to sprawiało, że odpychało to Sky od tego. Zastanawiała się tylko, czy kiedykolwiek są prawdziwi? Czy ktoś może zobaczyć ich twarze bez masek? Rodzina? Przyjaciele? Może dla Liama taką osobą jest Niall? A dla Nialla Liam? Chociaż szczerze wątpiła, żeby Niall potrafił odróżnić swoją prawdziwą twarz od maski. I zrobiło jej się przykro z tego powodu. Sama nie wiedziała dlaczego. W końcu to tylko Niall. Ten Niall, który ją porwał i groził z pistoletem. Dlaczego więc robiło jej się przykro z jakiegokolwiek powodu związanego z nim? Powinna mieć to w nosie. 
Kolejny wszedł Niall ciągnąc za sobą zbuntowaną brunetkę. Nie był zadowolony, co można było wywnioskować głównie z postawy i twarzy. Był cały spięty. Jego zwykle ułożone, farbowane blond włosy rozrzucone były na różne strony i Skylet zaczęła myśleć, czy to przez wiatr, czy przez częste przeczesywanie ich palcami. Zachowywała się jak zakochana nastolatka, co wydało jej się wręcz nienormalne, bo się przecież nawet nie lubili. 
Blondynka odwróciła się tyłem do drzwi i zaczęła grzebać w lodówce. Miała ochotę na płatki. Kiedy, chyba jakimś cudem, udało znaleźć jej się mleko, okazało się, że było spleśniałe. Cisnęła nim do  wiadra, przeklinając dom i jego mieszkańców.
– Możesz uciszyć swoją nową zabawkę, Horan? – warknęła, kiedy brunetka nie przestawała się wiercić i wyzywać chłopaka. 
– Zabawka? Wypraszam sobie, Skylet! – krzyknęła Tessa!
– Skąd, do cholery, znasz moje imię? 
Sky powoli odwróciła się w jej stronę. Kojarzyła ją skądś. Charakterystyczne rysy twarzy i długie, zgrabne palce.
– To ja, Tessa. Możesz powiedzieć temu idiocie, że może mnie puścić. Będę miała siniaki. 
– Nie wiedziałam, że potrafisz krzyczeć – mruknęła zdecydowanie chamsko. – W dupie mam co tu się dzieje. Jestem głodna, a wasze mleko się popsuło. 
– Ja wiedziałam, że do miłych nie należysz, ale nie spodziewałam się, że nawet nie okażesz mi odrobiny współczucia? – szepnęła brunetka
– A kim ty niby jesteś, że mam ci okazywać współczucie? – prychnęła. Czy tylko ją ta sytuacja śmieszyła? – Jakbyś nie zauważyła, mnie również porwano. Obrosłaś w piórka przy moim bracie, kochana. Nie panosz się tak, bo może się to źle skończyć, zdajesz sobie z tego sprawę?
Trzasnęła drzwiami lodówki i wróciła do pokoju, z którego przyszła. Miała zdecydowanie jej dość. Myślała, że jest mądrzejsza. Myślała, że może ta będzie dobra dla Harry'ego. Tymczasem okazała się zwykłą, tanią dziwką, która udając nieśmiałą i delikatną, rozkłada skrzydła u boku ludzi silniejszych, o większych autorytetach. Była typem osoby, która żeruje na czyimś powodzeniu. Ten mały osobnik okazał się być pasożytem. Czy wszyscy w tym chorym świecie muszą być tak bardzo zepsuci?
**

Niall przez chwilę stał w kuchni, poluźniając uścisk na dziewczynie, wpatrując się rozszerzonymi oczami w Liama, który był równie zdziwiony. Ta blondynka chyba nigdy nie przestanie dziwić chłopaka. Zaskakiwało go w jaki sposób zachowywała spokój, nawet w najbardziej irytujących momentach. Czekał, aż ten wulkan wybuchnie. Nie mógł się doczekać widoku Skylet z poburzonymi włosami, purpurową twarzą i oczyma ciskającymi piorunami. I cholernie współczuł osobie, na której dziewczyna będzie całą swą frustracje wylewała. Bo złość trzymana przez tyle czasu w środku musi się kiedyś wydostać. Przecież każdy zbiornik w pewnym momencie robi się za mały.
– Wsadź ją do piwnicy. 
– Dlaczego ja mam tam siedzieć, a ona może przebywać tu?
– Bo to ona – warknął Horan.
Zaskoczył i siebie i Liama, który nie spodziewał się takiej reakcji. Od początku oboje zachowywali się tak, jakby zaraz mieli się pozabijać, chociaż z daleka dało się wyczuć tę gęstą atmosferę, unoszącą się pomiędzy nimi. Liam często zastanawiał się, czy jest to nienawiść, czy coś większego. Chyba w tamtym momencie się dowiedział. Sposób w jaki Niall usilnie starał się nie dopuścić Skylet do wielu spraw. Był głupcem myśląc, że jest do tego zdolny. Jeśli Sky nie przyjdzie rozwiązać problemów, problemu przyjdą do niej. Jednak Liam nie miał najmniejszej ochoty mówić temu swojemu przyjacielowi. Miał świadomość, że ta dziewczyna znaczy dla niego znacznie więcej, niż powinna. Była jego nadzieją na odkupienie. Byłby potworem odbierając to blondynowi. 
– Idę na górę. Zajmij się nią – wepchnął Tessę w ramiona Liama i wbiegł po schodach.
Kiedy zbliżał się do drzwi swojego pokoju, usłyszał tłuczenie się szkła i krzyk. Wparował do pomieszczenia i to co tam zastał zaskoczyło go. Ujrzał Skylet osuwającą się po ścianie i potłuczoną szklankę leżącą przy brudnej od soku ścianie. 
– Wynoś się stąd! Mam jeszcze jedną szklankę!
– Prawdę mówiąc czekałem na to, aż wyładujesz swoją złość. Nie myślałem jednak, że zrobisz to na biednej szklance i białej ścianie mojego pokoju – zaśmiał się i podszedł bliżej.
Usiadł tuż obok, przez co blondynka odsunęła się. To wywołało kolejny uśmiech na twarzy Nialla. 
– Bawi cię to? – syknęła.
Rozpadała się. A Niall widział to na własne oczy. Sky nie za bardzo wiedziała, co ma myśleć o tej sytuacji. W jej głowie kłębiło się tysiąc myśli, ale żadna nie wydawała się jej odpowiednia do tego momentu. Była załamana i nie miała siły oszukiwać samej siebie. Tego było zwyczajnie za dużo. Zawsze była wolna, niczym ptak. A Niall uwięził tego małego ptaka w klatce. Nie wytrzymywała.
– Niall, chcę do domu – szepnęła, a pojedyncza łza wypłynęła z jej oka.
– Chcesz wrócić do swojego brata? Tego, który zesłał to wszystko na ciebie? Tego, który okłamywał swoją ukochaną siostrzyczkę? Harry jest kłamcą.
– Nie obchodzi mnie kogo tam zastanę. Chcę wejść do mojego łóżka z laptopem i pisać te chore wypracowania na angielski. Potem położyć się spać. Wstać i iść do szkoły. Bez zamartwiania się czy ktoś mnie nie śledzi. Ale wiem, że teraz to niemożliwe. Sprawiłeś, że będę bała się wyjść z domu. Nienawidzę cię za to. Boże, nie wyobrażasz nawet sobie jak bardzo cię nienawidzę.
– Przepraszam – szepnął.
  – Niall, nawet nie wiesz, jak bardzo chciałam to usłyszeć.

~*~

Przepraszam! Tak bardzo, ale naprawdę nie miałam ani czasu, ani ochoty na napisanie tego nieszczęsnego rozdziału. Zawiodłam, ale wyznaję zasadę, że nic na siłę, więc po dwóch miesiącach możecie przeczytać kolejny rozdział. Siedem stron. Nie obiecuję, kiedy następny, ale spodziewajcie się go za około miesiąc lub dwa :)

♥ Kocham najmocniej, Muffy xx

11 komentarzy:

  1. Anonimowy2/19/2016

    Super rozdział ! :) czekam na następny :D :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno mnie tutaj nie było, ale ani nie miałam ochoty na opowiadania, ani nie miałam na to czasu. Rozdział jest długi i to mnie trochę przeraża, bo ostatnio nawet wolnej chwili znaleźć nie mogę. No ale jestem wreszcie i chociaż tak krótko napiszę, że rozdział dobry. kilka błędów zauważyłam, ale nic wielkiego.
    Trochę nie bardzo jestem w temacie, nie wiem co się dzieję, nie wiem dlaczego porwali jedną, a zaraz potem drugą. W ogóle nie lubię tak od środka czytać, ponieważ cała historia mi się mieni w oczach i złożyc do kupy wszystkiego nie można, ale mam nadzieję, że znajdę chwilę i będę mogła cofnąć sie do poprzednich rozdziałów.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział długi, bo chciałam wynagrodzić dwu miesięczny zastój. Ja ostatnio też nie ma głowy do opowiadań. Mam nadzieję, że to się zmieni. I życzę, żebyś znalazła więcej czasu na przeczytanie mojego ff ☺

      Muffy xx

      Usuń
  3. Hej, dopiero znalazłam bloga i już biorę się za czytanie, ale zerknęłam na bohaterów i Mia w rzeczywistości nazywa się Chloe Grace Moretz ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Aword. Więcej na blogu: http://no-control-mix-fanfiction.blogspot.com/p/lba.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    Przybywam z zapytaniem, czy prośba oceny tego bloga na ocenialni WS jest aktualna, gdyż dawno nie było tu newsów i sprawdzamy, czy blog nie jest przypadkiem porzucony/zawieszony, etc.

    Pozdrawiam,
    Skoiastel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nadal chciałabym prosić o ocenę. Blog powróci do żywych już niebawem, jak tylko uporam się z kilkoma sprawami :)

      M. xx

      Usuń
  6. Witaj!
    Jestem nową oceniającą na ocenialni WS i chciałabym przygarnąć Twojego bloga z Wolnej Kolejki.
    Proszę o wiadomość zwrotną, czy wyrażasz na to zgodę.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Ayame
    Wspólnymi Siłami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To byłoby naprawdę miłe, jeśli nadal masz na to ochotę, to śmiało!

      Sandra x
      (Muffy)

      Usuń
  7. Anonimowy12/02/2016

    ten blog jeszcze żyje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szukam motywacji. Naprawdę chcę tu wrócić i obiecuję, że na pewno to zrobię. Dajcie mi tylko trochę więcej czasu.

      Sandra x
      (Muffy)

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdą opinię!
Staram się odpowiadać na wszystkie wasze komentarze ♥