–
To z każdą chwilą robi się coraz zabawniejsze. Czy ty próbujesz
grozić? – Po raz kolejny wyśmiał Sky prosto w twarz.
Był
tak cholernie bezczelny i jedyne, co trzymało dziewczynę w ryzach,
to chęć dowiedzenia się wszystkiego. Nienawidziła, kiedy ludzie
specjalnie próbowali uniknąć tematu. To działało na nią niczym
płachta na byka. W tym wypadku ona była bykiem, a Horan powoli
ukazującą się płachtą.
–
Grzecznie proszę, abyś wyjaśnił mi, co tu robię, skoro, rzecz
biorąc, to ty przeszkodziłeś w tym Harry'emu. Jestem wmieszana w
coś, o czym nie mam pojęcia i boję się o mojego brata, chociaż
powinnam być na niego zła. Prawie w ogóle się nie odzywam, do
tego nie miałam kontaktu z rodziną od kilku dni. Wyobraź sobie, co
oni muszą czuć. A najgorsze jest to, że nawet nie znam powodu tego
wszystkiego!
Wzięła
głęboki oddech. Było jej słabo, a wszystko wokół zaczęło
wirować. Nie powinna była krzyczeć. Niall zaniepokojony owinął
ręce wokół jej drobnego ciała. Zauważył, że dziewczyna osuwa
się, prosto w jego ramiona. Miał wrażenie, że na kilka sekund Sky
otworzyła oczy, lecz potem znów opadła bezwładnie. Kiedy
zemdlała, nie wiedział co robić. Nigdy przedtem nie znalazł się
w takiej sytuacji. Postanowił podnieść ją i przytulił do swojej
klatki piersiowej. Kopnął drzwi, aby się zamknęły i powoli
ruszył schodami w górę.
–
Liam! Przynieś wodę do mojego pokoju! – krzyknął w głąb
mieszkania, mając nadzieję, że przyjaciel go usłyszy.
Najdelikatniej
jak umiał, nachylił się, żeby łokciem otworzyć drzwi do
sypialni. Ułożył Skylet w swoim łóżku i spanikowany obrócił
się wkoło, wymachując rękoma. Szukał w pomieszczeniu czegoś, co
pomogłoby mu obudzić dziewczynę. Nie tylko wydawało się to
głupie, ale również było, więc Niall zażenowany usiadł na
łóżku obok Sky i czekał na Liama. Zjawił się kilka minut po tym
z zdezorientowaną miną.
–
Wszystko w porządku? Co ty jej zrobiłeś? – zapytał spanikowany
i podbiegł do dziewczyny.
Sprawdził
jej puls i delikatnie zmoczył jej twarz wodą. Zachowywał spokój,
nie chcąc doprowadzać przyjaciela do większego zaniepokojenia.
Liam polecił Niallowi ochłonąć. Jednak on stwierdził, że
jedyne, czego chce, to wiedzieć, że z dziewczyną wszystko w
porządku. Brunet jak najbardziej to zrozumiał.
**
–
Dzień dobry, ślicznotko. – Skylet usłyszała nad sobą męski
głos. Gdzieś go już słyszała.
Starała
się otworzyć oczy, ale wymagało to od niej znacznie więcej
wysiłku, niż normalnie. Czuła jak jej głowa buzuje. Deja vu. Po
otwarciu oczu zauważyła tego samego bruneta, którego widziała
rano w kuchni.
–
Co ja tu robię?
Kiedy
próbowała usiąść, chłopak przyparł ją z powrotem do łóżka.
Miał o wiele większe mięśnie od Nialla, a jego twarz była
życzliwsza. Całkiem inna od tej, którą zapamiętała z rana.
Wydawał się być inny od Horana. Nie miała pojęcia, jak dwie tak
różne osoby, mogą przebywać razem. Zastanawiała się, jakim
cudem Niall jeszcze nie zdemoralizował tego chłopaka.
–
Co ja tu robię? – powtórzyła pytanie donośniejszym głosem.
–
Zemdlałaś, Niall cię przyniósł. Musiał pilnie wyjść, chociaż
nie chciał cię tu zostawić samej. Zupełnie, jakbym nie istniał –
zażartował.
–
Niall? – Kiwnął głową. – Czy my myślimy o tym samym Niallu
Horanie?
–
Słuchaj. Wiem, że Niall nie za często używa mózgu. Nie zdarza
się to cały czas. Jest w bardzo trudnej sytuacji. Po prostu nie
wie, co ma robić. Nawet nie planował twojego porwania. Spotkał cię
na ulicy i stwierdził, że jeżeli cię porwie, to Styles zrobi, co
będzie chciał. Jesteś jego największą słabością.
–
Ale dlaczego Niall chce, żeby Harry robił, to co mu każe? –
zapytała. – Może ty mi w końcu wszystko wytłumaczysz. –
Westchnęła.
–
Horan chce, żeby twój brat dla niego pracował. Chcesz coś do
picia?
– Na
czym polega ta praca? – Skylet zignorowała jego pytanie.
–
Jakieś transakcje z firmami, handel. Trochę na początku śmierdzi,
ale potem ten zapach w ciebie wsiąka – powiedział, jakby od
niechcenia.
–
Nielegalnie... – wyszeptała.
Poczuła,
że znowu kręci jej się w głowie.
–
Mógłbyś mi przynieś szklankę wody? – zapytała słabym,
ochrypniętym głosem.
Brunet
w pośpiechu zbiegł na dół i z szybkością błyskawicy wrócił z
wodą, którą podał delikatnie dziewczynie. Usiadł z powrotem na
swoim miejscu, na łóżku tuż obok Skylet. Kiedy skończyła pić,
odstawił jej szklankę na szafkę nocną.
–
Czy kiedyś już się to zdarzało? – zapytał, zaniepokojony
stanem dziewczyny.
–
Nie, ale odkąd tu jestem nie dzieje się nic dobrego. –
Westchnęła.
–
Witaj w naszym świecie. Od lat nie działo się tu nic dobrego. –
Uśmiechnął się pocieszająco.
Rozmawiali
jeszcze dłuższą chwilę. Liam wygodnie rozłożony był w nogach
dziewczyny, a ta siedziała, opierając się plecami o wezgłowie.
Czuli się w swoim towarzystwie bardzo dobrze, a Sky w końcu miała
z kim porozmawiać na całkowicie inne tematy, niż to co się
aktualnie działo w jej życiu. Zaczynali dyskutować o pogodzie,
twierdząc, że nie lubią ciepła i zdecydowanie kochają jak jest
zimno, ale nienawidzą zimy. Potem przeszli na ich zainteresowania. W
tamtym momencie zdania się podzieliły. Ale dzięki temu mieli tylko
więcej tematów. Liam powiedział, że uwielbia biegać, a wtedy
blondynka wtrąciła, że ona wcale za tym nie przepada, ale nie może
przeżyć bez pływania. I że bardzo jej tego brakuje, odkąd Horan
ją porwał. I w ten sposób temat zszedł na blondyna. Dziewczyna
zaczęła o niego wypytywać jego najlepszego przyjaciela. Nie był
skory do plotkowania, chociaż Sky widziała, jak jego oczy iskrzyły
się, kiedy tylko się przełamywał. To było zabawne, że pomimo
swojej „pracy” Liam to ogromny plociuch. Czy osoby takie jak on
nie powinny umieć trzymać języka za zębami? A może to dlatego,
że brunet wiedział, że może jej zaufać?
Kiedy
znudziło im się leżenie, a Niall nadal nie wracał, postanowili
zejść na dół. Bez większych celów usiedli na kanapie i
kontynuowali to, co zaczęli w sypialni. Nagle dziewczynie zaburczało
w brzuchu. Zirytowana dotknęła go dłonią i odchyliła głowę,
która opadła na oparcie kanapy.
–
Tak bardzo nie chce mi się ruszyć do kuchni – jęknęła,
spoglądając na chłopaka.
Liam
powiedział, że jeśli to jej sposób na przekupienie go, żeby to
on ruszył cztery litery – to nie działa. Ale okazało się, że
on też zgłodniał. W końcu dochodziło późne popołudnie. Kiedy
chciał zamówić pizze, Skylet odrzekła poważnym tonem, że nie
zje tego świństwa, chyba, że będzie dużo warzyw.
–
Masz ogromne szczęście, że jesteś urocza – zaśmiał się i
spełnił prośbę blondynki, kierując się na taras, aby mieć
lepszy zasięg.
–
Jestem urocza? – Zdziwiona mruknęła sama do siebie i podeszła do
telewizora, szukając ciekawych filmów.
Jak
się okazała chłopacy nie posiadali nawet jednego godnego uwagi
przedmiotu, więc zawiedziona usiadła z powrotem na sofie.
–
Liam, czy macie może inne filmy, niż akcji, albo sensacyjne?
–
Gdzieś powinny leżeć wszystkie części American Pie –
wypowiedział, zbyt poważnie, by dziewczyna mogła wziąć to do
siebie.
–
Jeśli w ten sposób proponujesz mi robienie różnych świństw, to
ja dziękuję, Payne! – zawołała głośniej.
–
Chciałabyś – prychnął, zjawiając się tuż obok. – Pizza
zamówiona! Wziąłem więcej, Niall zaraz powinien się zjawić.
–
Pewnie będzie mi kazał wrócić do piwnicy – mruknęła.
Liam
tylko zaśmiał się pod nosem, na co otrzymał zdziwione spojrzenie
od blondynki. Pomyślał, że ona i jego przyjaciel są do siebie
bardzo podobni. Stanowczy, sarkastyczni, nieprzewidywalni, ale
również bardzo opiekuńczy. Trochę szkoda mu było tej dziewczyny.
Skylet zdecydowanie była zbyt mądra, żeby pakować się w takie
samo gówno, w jakim oni tkwią od dawna. Horan, nie pytając się
jej o zdanie, wciągnął ją w nie. Zachował się tak bardzo
egoistycznie. Ale Liam czuł, że to wszystko nie działo się z
przypadku. Jeśli ktoś tam z góry z nich kpił, to chyba jeszcze
nie zdawał sobie sprawy, że ich żarty były o wiele bardziej
mroczniejsze.
**
Po
około godzinie do domu razem z dostawcą pizzy przyjechał Niall.
Był zdenerwowany. Aż szkoda było owego dostawcy, na którym to
Horan wyładowywał swą złość. Liam czym prędzej zapłacił mu
wyznaczoną sumę, aby bardziej go nie straszyć, a Nialla
praktycznie wrzucił do pomieszczenia.
–
Jeśli tak ma wyglądać twój powrót do domu po każdej akcji, to
chyba ciebie powinienem zamknąć w tej piwnicy.
–
Gdzie ona jest?! – wykrzyknął, puszczając słowa przyjaciela
mimo uszu.
–
No chyba śnisz, że pozwolę ci do niej pójść.
–
Oddychaj, Horan. Nie chcemy, żebyś zrobił coś głupiego –
powiedziała Skylet, wchodząc do salonu.
–
Zadzwoń do swojego braciszka i powiedz, że jeśli nie przestanie
wysadzać moich magazynów to dostarczę mu twoją głowę.
Podał
jej telefon, łapiąc za broń, którą miał ukrytą za białą
koszulką. Jej dobry humor opuścił ją w mgnieniu oka, kiedy
poczuła zimną stal na swoim czole. Niepewnie sięgnęła po
komórkę, wystawioną w jej kierunku. Numer był już wybrany. Jej
zadaniem było jedynie dotknąć zieloną słuchawkę i powiedzieć
te kilka słów.
Swoje
przerażenie ukrywała pod obojętnością. W tamtym momencie
naprawdę zaimponowała Niallowi swoją zimną krwią. Nie zawahała
się. Pewnie przyłożyła telefon do ucha, sprawnie nie dotykając
pistoletu. Wszystkie ruchy robiła automatycznie. W głowie układała
formułkę, którą miała wypowiedzieć zaraz po odebraniu
połączenia. Nie chciała wdawać się w dyskusje z bratem. Może to
dlatego, że bała się w tamtej chwili. Nie była jednak pewna, czy
bardziej nieprzewidywalnego zachowania Nialla, czy raczej reakcji
Harry'ego. Bądź jej samej. Zdecydowanie sobie nie ufała.
Przynajmniej wtedy.
–
Nawet nie wiesz, jak świetnie się bawię.
Kiedy
Sky usłyszała jego głos, ręka nieznacznie jej drgnęła. Nagle
całe zdanie, które miała przygotowane zostało przez nią
zapomniane. Była na siebie zła i nawet nie potrafiła sobie
wybaczyć. Co za chora sytuacja. Ale przecież zawsze taka dla siebie
była. Rygorystyczna.
–
Harry – szepnęła.
Niespodziewanie
z jej oczu wydostały się łzy. To w sumie trochę zabawne, bo nawet
nie poczuła kiedy się gromadzą. A to był kolejny powód jej
zdenerwowania na siebie. Skylet Styles płakała przed Niallem
Horanem. Największe upokorzenie, jakiego mogła w życiu
doświadczyć. Zrobiła to już drugi raz odkąd tu była. Drugi
raz pokazała swoją słabość wrogowi.
–
Skyle. O Boże. Kochanie, wszystko w porządku? Czy on cię – w
tamtym momencie jego głos również się załamał. – Czy on cię
skrzywdził?
–
Harry, powiedział, że jeśli nie przestaniesz, on mnie zabije. –
Pociągnęła nosem. – Ratuj mnie.
Wtedy
Horan wyrwał z jej ręki telefon i przyłożył do ucha, nie
odrywając broni od jej czoła
–
Wiesz, że jestem w stanie to zrobić.
I
się rozłączył. Najzwyczajniej w świecie, bez żadnych ceregieli,
zostawiając osłupiałego Harry'ego, który pierwszy raz w życiu
bał się tak mocno, że nie wiedział co zrobić. Czuł jednak, że
ten strach przeradza się w bezsilność. A to w końcu bezsilność
najbardziej niszczy ludzi. Wbrew pozorom, nawet tych
najpotężniejszych.
"Są takie noce, przyjacielu, kiedy świat się kończy. Świat odchodzi i zostawia nas z rozszerzonymi źrenicami i bezradnie opuszczonymi rękoma"
~*~
Wow, dość długo mnie tu nie było. I z przykrością muszę Wam oznajmić, że tak właśnie wszystko będzie teraz wyglądało. Wiecie, czasami mam takie chwile, kiedy piszę rozdział i czuję, że mogłabym napisać ich kilka. A potem nagle to znika. I kończę. Zawsze staram się jednak ciekawie zakończyć i mam nadzieję, że to dostrzegacie ^^
Chcę jeszcze tylko powiedzieć, że jak pewnie zauważyliście na blogu widnieje nowy szablon! Jest to robota cudownej Scar, której po raz kolejny bardzo dziękuję ♥
Jeśli chodzi o sprawy organizacyjne, to pojawiła się zakładka "Spis Treści". Są tam również umieszczone daty. W tych dniach mogą pojawić się rozdziały. To są takie wstępne terminy. Zauważyłam, że narzucanie sobie dni i godzin nie wypala.
Piszcie co myślicie o zachowaniu Nialla. Trochę się wyjaśniło, nie? W kolejnych rozdziałach akcja się jeszcze bardziej zaostrzy! Zostańcie ze mną i naszymi bohaterami! ☺♥
Naprawdę super piszesz. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. A tymczasem zapraszam do mnie :
OdpowiedzUsuńhttp://perfect-one-direction.blogspot.com/#_=_
Dziękuję za cudowny komentarz! Na pewno wpadnę <3
UsuńMuffy xx
Wspaniały rozdział ! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! <3
UsuńMuffy xx