sc Girl Almighty | Niall Horan Fanfiction: Trzeci
Layout by Scar

sobota, września 19

Trzeci

Skylet po tej krótkiej rozmowie zdecydowanie nabrała chęci, nie na gorącą czekoladę, ale na kofeinę. I właśnie z takim zamiarem ruszyła w drogę. Jeśli ten chłopak chce ją dorwać, to przecież zrobi to, tak czy inaczej, a nie mogła w końcu siedzieć wiecznie w domu, bojąc się oddychać. To nawet do niej nie pasowało. Skręciła na ostatnim skrzyżowaniu w prawo i ujrzała logo kawiarni. Dygocąc z zimna, weszła do środka i poprosiła o mokkę z cynamonem na wynos. Czekając na swoje zamówienie, wysłała wiadomość do Harry'ego, w której zapytała go, jak minęła randka. On po kilku chwilach odpisał, że jeszcze się nie skończyła i ma nie przeszkadzać. Zaśmiała się i odebrała swoją kawę, grzecznie dziękując i życząc dobrej nocy.
Sky zawsze lubiła chodzić nocą po Londynie. To ją odprężało i sprawiało, że czuła się świeżo. Nawet wtedy, kiedy na dworze zapewne temperatura wynosiła -5 stopni, a szron i mróz otulał ją z każdej strony. Mocniej owinęła się szalikiem, poprawiła torebkę na przedramieniu i wzięła łyka kawy. Poczuła przyjemne uczucie, kiedy jej odmarznięte ciało spotkało się z gorącym napojem.
Wróciła do domu około dziesiątej. Całkowicie straciła rachubę czasu, przechadzając się po pustych ulicach jej rodzinnego miasta. Harry wrócił kilka minut po niej. Zaparzyła im obu herbatę. Zaniósł ją do salonu i rozpalił w kominku.
– No więc, opowiadaj, jak było na randce! Matko, jestem taka podekscytowana!
– Skayle, spokojnie. Tess jest bardzo urocza. Poszliśmy na te łyżwy i ona nauczyła mnie normalnie jeździć, więc już nie będziesz miała powodów, żeby mnie wyśmiewać. Cały czas się śmialiśmy i naprawdę dobrze bawiliśmy. Potem zabrałem ją na gorącą czekoladę i rozmawialiśmy. Dowiedziałem się o niej dużo rzeczy. Dostała się na ten sam uniwersytet, na którym studiuję. Jest nieśmiała i za każdym razem, kiedy prawię jej komplementy ona się tak słodko rumieni. A kiedy słyszysz jak się śmieje, to nie możesz się chociaż nie uśmiechnąć. – Westchnął. – A jak tobie minął wieczór?
– Ach, nudno, zaniosłam ubrania do domu dziecka, potem poszłam na kawę, a po drodze dostałam wiadomość od tego samego numeru, ale nie był zablokowany, więc zadzwoniłam i powiedział, że źle potraktowałam Tessę i, że niedługo się spotkamy – wyrzuciła na jednym wdechu, modląc się, by jej brat całkowicie nie zrozumiał, co właśnie powiedziała.
– Ty co zrobiłaś? – wydarł się na całe mieszkanie, zamaszyście wstając, chcąc podkreślić, jak wkurzony był w tamtej chwili. – Skylet, czy ty czasami myślisz, zanim coś zrobisz? Wiesz, do czego to mogło doprowadzić? Jesteś bardzo nieodpowiedzialna!
– Gdybyś mi powiedział kto to i co chce mi zrobić, może wtedy miałabym jakikolwiek powód, by z nim nie rozmawiać! – wykrzyknęła, również wstając.
– Pogadamy w czwartek – mruknął i odszedł do pokoju, zgarniając po drodze kubek z herbatą.
Następnego dnia Harry odwiózł Skylet do szkoły, ale nie skończyło się na całusie przed drzwiami.
– Odprowadzę cię pod drzwi. Chciałbym jeszcze zamienić kilka słów z Tess. Mam nadzieję, że zgodzi się iść ze mną na imprezę do Zayna – wyjaśnił jej.
I tak jak obiecał odprowadził ją pod drzwi i odszedł w poszukiwaniu dziewczyny. Sky jeszcze przez chwile wpatrywała się z uśmiechem w odchodzącą postać brata, dopóki Cassie nie szturchnęła jej w bok, wcale nie lekko.
– Dlaczego on tutaj jest? – zapytała nieuprzejmie przyjaciółka Sky.
Cassie nie przepadała za Harrym z wielu powodów. Jednym z nich było to, że chłopak był popularny ze względu na buzię. Rzecz biorąc nie była to prawda, ale Cassie w żadnym wypadku nie chciała tego do siebie przyjąć. Drugim powodem jej nienawiści, chyba najważniejszym, który potęguję dziesiątki innych, było to, że w gimnazjum* chłopak brutalnie złamał blondynce serce. Harry pamiętał to, jak potraktował przyjaciółkę swojej siostry i żałował tego mocno. Tylko co innego mógł robić w tym czasie młody, przystojny, wysportowany i popularny chłopak w tak obrzydliwie zadufanej szkole (bo przyznajmy, że gimnazjum zdecydowanie nie jest dobrą szkołą)? Oczywiście łamać serca. Wtedy był z tego dumny, teraz chciał przeprosić każdą nie wartą takiego traktowania dziewczynę.
– Chce zaprosić Tessę na imprezę Zayna – wytłumaczyła spokojnie Skylet.
– Kim jest Tessa? – dociekała Cassie.
Skylet nie miała jej tego za złe. Pomimo że jej najlepsza przyjaciółka udawała, że do Harry'ego nic jej nie ciągnie – było wręcz przeciwnie. Działał na nią jak magnez i chyba to najbardziej bolało biedną blondynkę. Tak bardzo chciała o nim zapomnieć.
– Chyba jego nową dziewczyną, ale nie jestem pewna. Byli wczoraj na pierwszej randce.
– Cóż – westchnęła. – W końcu życzyliśmy sobie jak najlepiej.
Styles tylko się do niej smutno uśmiechnęła i ruszyła pod klasę. Miała nadzieję, że Cassie zrozumie, iż ma iść za nią. Po drodze spotkali Harry'ego i Tessę śmiejących się z czegoś, co powiedział chłopak. Blondynka odwróciła spojrzenie natychmiast po tym, jak ich zobaczyła. Skylet widziała ból w jej oczach. Ale nic nie mogła zrobić. Wiedziała, że rozstali się spokojnie, długo nad tym dyskutując, obiecując sobie przyjaźń. Jednak miała świadomość, iż to nie wystarcza jej przyjaciółce. Chciała natomiast, aby Harry był szczęśliwy. A przecież, jeśli na kimś ci zależy, to chcesz jedynie jego szczęścia. Ale Sky życzyła Cassie jak najlepiej i miała nadzieję, że jak najszybciej spotka miłość swojego życia i całkowicie zapomni o tych zielonych.
– Wpadniesz dzisiaj ze mną po szkole na zakupy? Wczoraj robiłam porządki w szafie i teraz jest tam pusto. – Skylet zagadnęła tuż przed wejściem do odpowiedniej klasy.
– Właśnie tego dziś potrzebuję – odpowiedziała z wdzięcznością i zamknęła drzwi klasy.

**

Skylet wybierała się do Cassie. Umówiły się na godzinę osiemnastą, więc kilka minut przed, blondynka była pod domem panny McBourn i pukała swoimi zmarzniętymi dłońmi w drewniane drzwi frontowe. Powitała ją uśmiechnięta blondynka. Razem ruszyły w dół ulicy, rozmawiając na temat dzisiejszego dnia.
– Muszę kupić jakąś sukienkę na tę imprezę Zayna – powiedziała Sky, gdy weszła z Cassie do galerii. – Nie wierzę, że urządza ją w środku tygodnia. Nie będę w stanie iść w czwartek do szkoły!
– Nie musisz przecież iść. To tylko jeden dzień. Przyznaj, kiedy ostatnio nie poszłaś do szkoły bez powodu? – zapytała Cassie z uniesionymi brwiami.
Skylet otwierała usta, by coś odpowiedzieć, ale uznała, że nie ma sensu wdawać się tak głupią dyskusję z przyjaciółką, więc zwyczajnie szły przed siebie. Zajrzały do dość dużej ilości sklepów i przemieszczały się leniwie po centrum handlowym. Cassie nie miała jeszcze sukienki na imprezę u Zayna, a Skylet musiała dokupić do swojej kreacji szpilki.

**

– Skylet, nalegam. Przecież to nie będzie dla nas żaden problem! – Harry przekonywał siostrę.
– Harry, ona będzie się czuła niekomfortowo z nami na tylnym siedzeniu i twoimi lepkimi łapami – odpowiedziała grzecznie, malując ostatniego paznokcia. – Po prostu już po nią jedź, zamówimy taksówkę, albo Louis po nas przyjedzie.
– Niech ci będzie.

**

Więc o dwudziestej pierwszej, Skylet wraz z Cassie pakowały się do samochodu Louisa w drodze na domówkę Zayna. Chłopak chamsko, ale to w końcu Louis, skomentował ich wygląd i razem ruszyli na imprezę. Cassie od czasu do czasu drażniła niebieskookiego, a ten tylko uśmiechał się pobłażliwie w jej stronę. Skylet siedziała na tylnym siedzeniu i przez całą drogę nic nie powiedziała, dusząc się ze śmiechu z powodu tej dwójki. Pomyślała, że Louis jest idealnym kandydatem na chłopaka swojej przyjaciółki, ale kiedy miała to powiedzieć na głos, Cassie znowu rzuciła suchy żart i Skylet zaczęła śmiać się dwa razy głośniej.
Dojechali spóźnieni, ale nikomu to nie przeszkadzało. Po przekroczeniu progu od razu skierowali się na taras. Tam ustawiony był barek z alkoholem, którym zarządzał gospodarz.
– Zaaaynie – zajęczała Cassie, Skylet nie była pewna, czy blondynka przypadkiem nie piła niczego przed imprezą. – Daj mi, kochanie, dobrego drinka.
– Już, ślicznotko. – Chłopak puścił jej oczko i zabrał się za robienie napoju.
– Ja też chcę! – krzyknęła Sky, pchając się do baru.
– To miała być zwykła domówka. Dlaczego mam wrażenie, że jest tu nasza cała szkoła?
– Ktoś dał cynk na Twitterze. Harry pojechał po więcej piw i wódki.
– W takim razie, gdzie jest Tessa? Pojechała z nim? – zaciekawiła się Cassie, mówiąc trochę mamrotała, ale widocznie nie było z nią jeszcze tak źle.
– Nie, siedzi chyba w salonie. Nie chciała z nim jechać.
Skylet wzięła swój napój i poszła szukać dziewczyny swojego brata. Najpierw zerknęła na kanapy, jednak kiedy jej tam nie zauważyła, zaczęła rozglądać się dookoła, chodząc po salonie. Wtedy dojrzała Tesse przyciśniętą do ściany przez jakiegoś chłopaka. Skylet nie była pewna, czy go zna. Nie myśląc, podeszła do nich i już chciała zacząć krzyczeć na Tess, że jest puszczalską szmatą, kiedy to usłyszała cichy szloch. Szybko zrozumiała, co się dzieje i ze stoickim spokojem, delikatnie trąciła chłopaka dłonią. On, zdenerwowany odrzucił dziewczynę. Skylet trochę wkurzona, odepchnęła go od biednej dziewczyny i dźgnęła palcem w klatkę piersiową.
– Czy ty mnie popchnąłeś? – wykrzyknęła, aby muzyka nie mogła zagłuszyć jej słów.
– Widocznie matka nie nauczyła cię żadnego szacunku do kobiet. Najpierw to – wskazała dłonią na trzęsącą się Tessę. – A teraz jeszcze masz czelność mnie w ogóle dotknąć swoimi obleśnymi łapami. Kiedy tylko Harry cię dorwie, nie będziesz miał ochoty chociażby pomyśleć o tym, aby jeszcze kiedyś tknąć kobietę w taki sam sposób.
W tym czasie w koło nich zebrała się spora grupka ludzi, zaalarmowanych krzykami. Wszyscy z rozbawieniem patrzyli w stronę owego chłopaka.
– Myślisz, że serio obchodzi mnie ten wasz cudowny Harry Styles? Może mi jedynie zamiatać spod butów.
I w tym momencie, niespodziewanie oberwał zwiniętą pięścią prosto w nos.
– Nie doczekanie twoje – warknął Harry, przypierając go do ściany.
Mówiąc, że chłopak był wystraszony to mało powiedziane. Skylet w całym tym zamieszaniu chwyciła dłoń Tessy i pociągnęła ją do siebie. Dziewczyna była przerażona, więc Sky co jakiś czas szeptała do niej uspokajające słowa.
– Skylet, on go zabije! – wykrzyknęła Tess.
– W sumie masz rację. – Westchnęła.
Blondynka spokojnie podeszła do swojego brata i położyła mu dłoń na bicepsie. Chłopak zrozumiał, że wypadałoby już go zostawić. Kiedy odszedł o krok, chłopak osunął się, prawie nieprzytomny, po ścianie. Szybko podbiegli do niego jego koledzy i wynieśli go z domu. Harry odwrócił się w stronę Tessy i zaczął iść w jej stronę, ona odsunęła się do tyłu z przerażeniem w oczach.
– Tessa, kochanie, nie skrzywdzę cię – wyszeptał z bólem, widząc do czego doprowadziły jego czyny. Kto by pomyślał, że broniąc ją przed kimś odrażającym, przerazi ją samym sobą.
Dziewczyna zrobiła mały krok w stronę Harry'ego, więc ten nie dając jej już szansy na ucieczkę owinął swoje ramiona w koło jej ciała.

**

Skylet zamierzała już wyjść z domówki. Było grubo po trzeciej nad ranem, a bardzo zależało jej, żeby być jutro w szkole. Nawet skacowanej i ledwo żywej. Weszła na górę do sypialni Zayna, chwile jeszcze słuchając, czy może nie przeszkodziłaby komuś, ale kiedy zrozumiała, że pokój jest pusty, weszła do niego. Wzięła swoją kurtkę i torebkę z łóżka i skierowała się z powrotem w stronę drzwi wejściowych. Była całkowicie zamroczona alkoholem, więc kiedy nadzwyczaj znajomy głos, z lekką chrypą i delikatnym akcentem wyszeptał do jej ucha żegnaj, kochanie, zwaliła to na procenty i wyszła z domu.
Droga powrotna zajęła jej dwa razy więcej czasu, niż normalnie i wchodząc do domu była już okropnie na siebie zła. Miała być w domu o północy, a nie o czwartej nad ranem, w dodatku tak pijanej, że ledwo trzymała się na nogach. Ale pierwszy raz w tym tygodniu czuła się spokojnie. Nie zaprzątała sobie głowy tajemniczym chłopakiem, czy dzisiejszą rozmową z Harrym. I to chyba był jedyny powód jej picia. Wczołgała się po schodach do swojego pokoju, a potem do łazienki. Wzięła prysznic, nawet nie pamiętała jaki, i w samych majtkach weszła pod kołdrę, zamykając wcześniej drzwi na zamek.

**

W najciemniejszych okularach przeciwsłonecznych i w najgrubszych nausznikach Skylet zeszła rano do kuchni. Każdy ruch i każdy dźwięk przyprawiały ją o ból głowy. Sky uważała, że to jedyny minus pijaństwa. Kac. Bo cała reszta była świetna. Dziewczyna zazwyczaj miała mocną głowę i jeszcze nigdy nie urwał jej się film. Ale z wczorajszej nocy pamiętała tylko zachrypnięty głos.
– Harry, wody – wychrypiała, siadając na stołku barowym.
– Kac, najgorsza zmora człowieka – powiedział z rozbawieniem, podając siostrze butelkę wody.
– Szczerze to nie jestem pewna, czy to kac, czy może nadal jestem pijana – wysapała, po opróżnieniu całej butelki wody.
Harry zaśmiał się i chwycił Skylet za rękę, ciągnąc ją do auta. Pomógł jej wsiąść na siedzenie pasażera, zapiął jej pas i usiadł z drugiej strony. Blondynka już sama zdołała wysiąść z auta. Harry, jak co dzień, odprowadził ją pod drzwi i pożegnał całusem w policzek. Nie wszedł do Tessy.

**

Po wszystkich lekcjach wyszła na dziedziniec szkoły, czując się o wiele lepiej, niż rano. Napisała Harry'emu wiadomość, że właśnie wychodzi i ma na nią czekać w kawiarni. Szła powoli, napawając się chłodnym powietrzem otulającym jej twarz. Miała skręcić w następną uliczkę, kiedy jej wzrok przyciągnęła znajoma blond czupryna spokojnie idąca za nią. Nawet nie próbował ukrywać, że ją śledzi. Skylet szybko wystukała na klawiaturze SOS i wysłała SMS'a do Harry'ego. Udając, że wcale go nie zobaczyła ruszyła dalej, podnosząc wysoko głowę, kiedy nagle silna ręka owinęła się wokół jej tali i pociągnęła w stronę zaułku z kontenerami. Druga dłoń szybko zacisnęła się na jej ustach.
Blondynka w duchu przyznała, że ten facet ma świetne perfumy. Odwrócił ją w swoją stronę i zmierzył spojrzeniem. Z przerażającym błyskiem w oku, wyciągnął z kieszeni spodni strzykawkę. Sky uświadamiając sobie, co się teraz stanie zaczęła kręcić głową i spojrzeniem prosząc napastnika by tego nie robił. On tylko wrednie się uśmiechnął i brutalnie wbił igłę w jej rękę. Dziewczyna poczuła jak ziemia wiruje, a ona sama tonie w lodowatej wodzie. Nagle wszystko zaczęło pokrywać się czernią i była w stanie zobaczyć jedynie niebieskie tęczówki mężczyzny przed nią. W momencie kiedy chciała oderwać dłoń z trucizną od swojego przedramienia upadła, prosto w jego ramiona.
_____

*Nie mam pojęcia jaki jest odpowiednik polskiego gimnazjum w Anglii, a nie chciałam mieszać.

"Co jest najśmieszniejsze w ludziach: Zawsze myślą na odwrót: spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze by odzyskać zdrowie. Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości ani przyszłości. Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli." - Paulo Coelho


~*~

W końcu coś się dzieje, nie? Piszcie co myślicie o naszym blondasku! ☺
Od kolejnego rozdziału ruszamy już całkowicie. Będzie się działo! ♥

Chciałam Wam bardzo podziękować za tak miłe słowa w komentarzach pod poprzednim rozdziałem. Nawet nie wiecie, jak wielką daje to motywacje! (Poważnie, nie mogłam się już doczekać tej soboty, żeby Wam ten rozdział wrzucić!)

I oczywiście zapraszam na wattpada, jeśli jest Wam tam wygodniej. ☺

PS: Czy wy też macie już taki nawał sprawdzianów, kartkówek i prac domowych? ;-;

6 komentarzy:

  1. świetnie piszesz :)
    zapraszam do siebie mycrazyworldpaula.blogspot.com
    wymieniamy się obserwacjami ? daj znać u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko. Porwali ją i co teraz. Harry o wszystkim wie. Mam nadzieję, że szybko ją odnajdzie i nic jej się nie stanie.
    Czekam na nn. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział!!! :D Oczywiście jak przystało na wielbicielkę ff, jestem już totalnie zakochana w czarnym charakterze :3 Hazza jest cudownym bratem, jednak mam nadzieję, że nie odnajdzie swojej siostry :d Uwielbiam jak się coś dzieje!!! Do boju blondynie! Zrób coś co mnie zszokuje!!! :D hahhaha :P Dziękuję za komentarz u mnie :D Czekam na nn :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie mam nawał nauki. Tak wielki, że czas nażycie mam tylko w weekendy. Słabo trochę. :/
    Skylet i Harry są tak idealnym rodzeństwem, że to aż trochę boli, jednak równocześnie jest strasznie słodkie. :3
    Dlaczego Harry nie poszedł do Tess? Bo tylko Sky jest na tyle rąbnięta, żeby po wielkim melanżu iść skacowana do szkoły. Pewnie Tesia sobie grzecznie spała gdzieś tam, gdzie jej miejsce.
    Horan taaaaaki groźny u ciebie. I like it! Zdecydowanie podoba mi się w takim wydaniu <3

    Czekam na nowy rozdział i zapraszam do siebie na cios-przeszlosci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie poszedł do niej przez tę spinę na imprezie. Nie doszli jeszcze do siebie :)

      Ja to nawet w niektóre weekendy nie mam czasu na życie :')

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdą opinię!
Staram się odpowiadać na wszystkie wasze komentarze ♥