Ostatnie dni w domu były napięte. Skylet ignorowała wszystkich. Każda próba skontaktowania się z nią kończyła się ciszą i przerażało to chyba najbardziej Nialla. Wiedział, że przez jego samolubne zachowania mógł zniszczyć tę dziewczynę. Ale z każdym dniem coraz bardziej przestawało go to obchodzić. Strach ustępował obojętności i pasowało to wszystkim. Nawet Liam godził się na ciszę. Chociaż często znikał Sky codziennie gdzieś go widziała. Czy to rano, gdy razem przychodzili po kawę. A dziwnym trafem, prawie zawsze po tę kawę przychodzili o jednakowej porze. Albo gdy wieczorami mijali się na korytarzu w drodze do łazienki, czy pokoju. Pech chciał, że dzielili jedną. Tak więc byli skazani na swe towarzystwo, co wydaje się całkiem zabawne, bo przecież jakiś czas temu nie mogli się sobą nacieszyć. Jak widać życie lubi płatać figle, a prawda o tym kim jesteś zawsze wyjdzie na jaw. Liam był aspołecznym, czarnym charakterem, a Sky chamską i wredną pięknością.
Tylko z Niallem widywała się najrzadziej. I cholernie jej to przeszkadzało. Po ich ostatniej rozmowie naprawdę miała nadzieję, że chłopak cokolwiek zrozumie. Jednak, gdy nazajutrz nie zastała go w domu i kolejnego dnia również, po prostu zaczęła go ignorować. Chociaż, prawdę mówiąc, zaczęła ignorować ich wszystkich.
O Tessie niewiele słyszano. Żyła sobie spokojnie sama ze sobą gdzieś w obleśnej piwnicy. Sky wiedziała tylko, że Liam od czasu do czasu zanosił jej coś do jedzenia. Ale to też ją nie obchodziło. W tym domu poznała jaka Tessa jest naprawdę.
Jednak kiedy dwa tygodnie później podsłuchała ranną rozmowę chłopaków znów nabrała nadziei.
– Styles chce w tę sobotę ruszyć na mój dom – mruknął Niall.
– Co masz zamiar z tym zrobić?
– Cokolwiek, co sprawi, że przejdzie na moją stronę. Coraz więcej moich wrogów zbliża się do Londynu. Nie mam czasu na zabawę w kotka i myszkę. Ze Harrym bez problemu ich pokonam. Sam mogę tylko kopać sobie dół na trumnę.
– A jeśli on nie będzie chciał pójść na taki układ?
– Zabiję ją. I tak nie będę miał nic do stracenia, a ona mi tu tylko przeszkadza. – Wzruszył ramionami.
– Wiesz, że to nie przejdzie u Styles'a? On ewentualnie może ci pomóc kopać ten dół – wtrąciła, wchodząc do kuchni.
Właśnie miała okazja do rozmowy z nimi. Wiedziała, że to jak wchodzenie na minę. To, że pozwalają jej żyć w spokoju w domu było nadnaturalne. I głupia by była, gdyby chciała to zepsuć. Ale to przecież Skylet.
– Mówiłaś coś? - warknął blondyn.
– Nie, wydawało ci się – westchnęła i z kubkiem w ręku miała zamiar wyjść z pomieszczenia.
– Co masz na myśli mówiąc, że twój brat się na to nie zgodzi? Przecież możesz być naszą przynętą. Razem z tą brunetką.
– Prędzej się zabije, niż pomoże wam w czymkolwiek. Sam fakt, że zwleka tak długo świadczy o tym, że się zastanawia. Zapisuje te swoje „za i przeciw” i myśli czy w ogóle warto. Zawsze taki był i najwidoczniej się nie zmienił.
– Masz na myśli jaki? – zapytał Niall.
– Niezdecydowany, nieogarnięty. Zanim podjął jakąkolwiek decyzję zapisywał wszystkie aspekty i dopiero po wielu dniach udawało mu się to.
– Wygląda na to, że dobrze go znasz?
Skylet zrozumiała, że chcą wypytać ją o każdy szczegół osobowości jej brata i toczyła bitwę, czy aby nie grać dalej. Jeśli to zrobi, zatwierdzi sobie pozycję u Nialla, jeśli nie, u Harry'ego. Pytanie brzmi, kto jest silniejszy?
– Wiem co próbujesz zrobić. Jeśli oczekujesz ode mnie, że zdradzę swojego własnego brata, grubo się mylisz. Mogę powiedzieć ci o nim wiele rzeczy. Rzeczy, które bez problemu zauważyłbyś gdybyś przebywał z nim trochę dłużej. Ale nic poza tym. Nie jestem zdrajcą. W każdym bądź razie, żyjąc z Harrym stajesz się dobrym obserwatorem.
– Mówisz? Tak więc kim według ciebie jestem ja?
Zapytał rozkładając ramiona i siadając wygodnie na kanapie. Szczerze brakowało mu rozmów z tą dziewczyną. Była inteligentna, a o takie trudno w ich świecie. Do tego była cholernie sprytna. I jeśli była tak dobrym obserwatorem, jak mówiła, Liam z chęcią by ją poślubił. Oczywiście, tylko w przenośni.
– Jesteś dupkiem – powiedziała i usiadła tuż obok niego, grzejąc dłonie kubkiem.
– Powiedz mi coś czego nie wiem.
– Mówiąc szczerze, Liam, to nie do końca cię jeszcze rozgryzłam. Na początku miałam cię za miłą osobę, która w pewnym momencie się zgubiła, poszła nie tą ścieżką pewnego wieczoru i trafiła na Nialla. I może byłeś takie kiedyś. Ale już od dawna nie ma w tobie nic z człowieczeństwa. Uwielbiasz ranić ludzi. Kochasz patrzeć na ich ból. Jesteś biernym obserwatorem, który zawsze czai się gdzieś dookoła. Wydaję mi się, że jesteś jeszcze za słaby na ranienie innych samemu, dlatego trzymasz się tak blisko Nialla. Bo on nie ma z tym problemu. Jest dla ciebie jakąś inspiracją, czy co? – wzięła łyk kawy i spoglądała na chłopaka znad kubka.
Chyba go uciszyła. I bardzo jej się to spodobało. To było coś niesamowitego. To z jaką łatwością możemy komuś zamknąć usta jedynie prawdą. Ale naprawdę była ciekawa odpowiedzi. Więc siedziała cicho, dając chłopakowi chwilę na przyswojenie wszystkiego co powiedziała. Był zaskoczony. Ba, był bardzo zaskoczony. Był tak mocno zaskoczony, że przez moment patrzył na nią z uchylonymi ustami myśląc, kiedy i gdzie pozwolił tej dziewczynie spojrzeć prawdzie w oczy.
Zamykając buzię, powoli oswajał się z każdym słowem, które Skylet wypowiedziała. Ona natomiast siedziała niewzruszenie, wpatrując się w jeden punkt na ścianie. Była cierpliwą osobą. Lub taką przynajmniej udawała. Liam pragnął odpowiedzieć na jej pytanie, ale nie miał bladego pojęcia w jaki sposób. Właśnie zrzuciła na niego ogromną bombę prawdy i poniekąd upokorzenia. Nie pozwalał swojej świadomości przyjąć faktu, że Sky go przejrzała. Bo, o ironio, on sam nie miał o sobie bladego pojęcia. To zabawne, że obca kobieta uświadomiło mu jakim potworem jest. A jeszcze bardziej zabawną rzeczą jest fakt, że w ogóle mu to nie przeszkadzało. Ta obojętność. Te pokłady obojętności były tak wielkim murem oddzielającym jego i jego człowieczeństwo, że sam burzyłby je przez całe życie. A w końcu nie potrzebował nikogo innego. O wiele łatwiej było mu żyć z obojętnością, niż z kimś. A ten wybór niósł ze sobą wiele konsekwencji. Wiele spraw, które nigdy nie będą rozstrzygnięte. To trochę smutne, że człowiek przez wybryki za czasów młodości musi płacić tak ogromną cenę.
~*~
Beta długo nie odpisuje, a chciałam już wrzucić nowy rozdział, więc jest on niesprawdzony. To kolejny rozdział, który dodaję po kilku miesiącach nieobecności. Nie mam pojęcia co napisać, żeby Was przeprosić. I nie będę pisać, że postaram się dodawać regularnie, bo zapewne skłamię. Więc zostawiam Was z nowym rozdziałem i mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda.